Rynkowe wykluczenie transportowe oznacza sytuację, w której dany podmiot – przewoźnik – traci swoją pozycję konkurencyjną w stosunku do innych podmiotów, w tym krajowych i zagranicznych, nie na skutek błędnych własnych decyzji, lecz obiektywnych czynników kosztowych i przychodowych – tzn. negatywnie oddziałujących na jego odpowiednio koszty i przychody – występujących w otoczeniu, na które nie ma on bezpośredniego wpływu bądź jego wpływ bywa wyraźnie ograniczony. Wśród zewnętrznych czynników kosztowych w pierwszym rzędzie można wymienić:

  • wyższe podatki lokalne, krajowe – w tym fiskalne – i obciążenia pracownicze;

  • wyższe realnie stopy procentowe (w stosunku do różnic inflacyjnych);

  • niekorzystny kurs walutowy.

Wśród czynników przychodowych znajdują się z kolei:

  • niekorzystne kursy walutowe;

  • ograniczenia masowe i wymiarowe w zakresie wykorzystywanego taboru, powodujące, że przy tym samym nakładzie pracy żywej konkurent – zazwyczaj zagraniczny – jest w stanie wygenerować wyższy przychód, jednocześnie przy niższym koszcie jednostkowym – na tym wykonanej pracy przewozowej i dodatkowo przy niższej przeliczeniowej emisji CO2 i innych substancji szkodliwych

W takim układzie brak zgody polskich władz na wdrożenie w naszym kraju zestawów klasy EMS/EMS2, o długości początkowo 25,25 m i masie całkowitej nie mniejszej niż 48000 kg należy uważać za jedną ze składowych mogących przekładać się na stopniowe rynkowe wykluczenie transportowe rodzimych drogowych przewoźników ładunków, szczególnie w kontekście faktu, iż takie zestawy mogą już być eksploatowane w 10 krajach europejskich, w tym 9 unijnych, w tym dwóch graniczących z naszym krajem – Niemcy i Czechy.

      Tekst: Jarosław Brach