Lotniskowy samochód strażacki ratowniczo-gaśniczy Scania – potężne narzędzie wielofunkcyjne






Nowe samochody strażackie – ratowniczo-gaśnicze w pobliżu lotniska Ljungbyhed w Skanii dźwigają na swoich trzech barkach niezwykle dużą odpowiedzialność. Pojazdy są przygotowane do wykonywania swojej zwykłej misji wśród mieszkańców, ale także do reagowania na wypadki lotnicze.
„Porusza się niemal wszędzie, niczym czołg” – mówi Henrik Persson, kierownik operacyjny w Söderåsen Rescue Service w zachodniej Skanii. Wyraźnie zadowolony pod czerwonym hełmem dowódcy, wydaje się, że ledwo przyzwyczaił się do zaskakujących rozmiarów nowego nabytku – trzydziestotonowy sześciokołowy pojazd strażacki z napędem na sześć kół, podwójnymi armatkami wodnymi i dużymi, szorstkimi oponami.
Dwa nowe pojazdy w organizacji są wynikiem decyzji polityków o zainwestowaniu w Söderåsen Rescue Service, stanowiącego efekt współpracy gmin Klippan i Åstorp. Możliwości pojazdów oznaczają, że miejska służba ratownicza jest teraz w stanie utrzymać gotowość do startów i lądowań na lotnisku Ljungbyhed, które obsługuje do 300 startów dziennie i gdzie SAAB serwisuje i konserwuje samoloty JAS 39 Gripen należące do szwedzkich sił zbrojnych. Henrik Persson wyjaśnia „Najważniejsze jest to, że samochody strażackie są wyposażone zarówno do ratownictwa miejskiego, jak i lotniskowego. Wszystko to zmieściliśmy w niezwykle kompaktowym, mocnym pojeździe, który bierze udział w niemal wszystkich naszych incydentach”.
Połączone pojazdy ratownicze zostały zbudowane przez firmę Sala Brand na podwoziu Scania i można je najlepiej opisać jako rodzaj wielofunkcyjnego narzędzia. Pojazdy przewożą 10 000 litrów wody oraz pianę gaśniczą i proszek. W jednej z tylnych skrytek znajduje się gaśnica, która przecina blachę i beton za pomocą wirującego strumienia wody, wiórów metalowych i ekstremalnie wysokiego ciśnienia. Sprzęt, który radzi sobie z emisjami chemicznymi, na przykład w przypadku wypadku drogowego na sieci dróg w Skanii, jest przechowywany na dachu. Tam sam pojazd może również służyć jako bariera ochronna dla narażonych pracowników. Pojazdy z resorami piórowymi mają też kabinę CrewCab, dzięki czemu wewnątrz pozostaje dużo miejsca na personel, dokumenty i sprzęt techniczny. Wnętrze okazuje się przy tym zaskakująco wygodne i dźwiękoszczelne, nawet w obliczu potężnych syren kompresora z przodu. Henrik Persson wskazuje „Najważniejsza jest niezawodność – jakość czuć w każdym najmniejszym detalu”. Nowe pojazdy z gamy Scanii noszą nazwę Swedcat i są w rzeczywistości koncepcją wariantu lotniskowego od producenta nadwozi Sala Brand. Służba ratunkowa Söderåsen zarządziła pewne zmiany, ale ponieważ ten potężny samochód jest zasadniczo standardową konstrukcją, nie będzie droższy, mówi.
Była flotylla F5 w Ljungbyhed jest dziś prywatnym lotniskiem i szkołą. Studenci lotnictwa poruszają się po płycie lotniska niczym w filmie „Top Gun” i z zaciekawieniem zbierają się, gdy strażak Martin Paulsson przygotowuje fikcyjną akcję gaśniczą w oparciu o wycofany ze służby wojskowy samolot SK60. W razie krytycznej misji ratownicy są gotowi z uruchomionymi pompami i silnikami. Gaszenie musi rozpocząć się w ciągu minuty w przypadku ewentualnej awarii.
„Lotniskowy samochód strażacki musi mieć możliwość dobrego przyspieszenia” – wyjaśnia Rickardh Fasth z firmy zabudowującej Sala Brand. Ma więcej wody niż zwykły odpowiednik i musi być w stanie rozpylać tę wodę podczas jazdy. Pojazdy mają także tzw. dysze podwoziowe, rozpylające mgłę wodną przed koła w przypadku pożaru na pasie startowym, a napęd terenowy jest niezbędny, aby móc dotrzeć do samolotu, który rozbije się lub zsunie z pasa startowego – wyjaśnia Rickardh Fasth.
Koncentracja na ekspertyzach z zakresu reagowania kryzysowego w organizacji odbywa się w dramatycznym momencie rozwoju sytuacji na świecie. Bezwzględny zakaz fotografowania części lotniska i czerwona linia na asfalcie, której absolutnie nie wolno przekraczać, przypominają o powadze sytuacji – Szwecja znalazła się w nowej sytuacji bezpieczeństwa.
Służba ratunkowa Söderåsen jest gotowa z nowymi autami strażackimi, ale Henrik Persson jest najbardziej zadowolony z bardziej praktycznych powodów „Najbardziej cieszę się z możliwości jazdy w terenie. Wcześniej musieliśmy sami ciągnąć wąż strażacki do lasu”.
Tekst: Jarosław Brach
Zdjęcia: Producent