Ocena jako dziennikarza
Tu wszystkich przyćmili Chińczycy. Już próbowali oni wejść do Europy bez mała dwie dekady temu, z apogeum ówczesnej próby w 2008 roku. Przy czym z tego wyjścia ostatecznie niewiele wyszło. Wyroby były wyraźnie gorsze, niż tego oczekiwał tutejszy klient, a tej różnicy nie były w stanie zasypać nawet niższe ceny – podkreślę niższe, bo już nie niskie. W dodatku na horyzoncie pojawiała się niesamowicie wyśrubowana norma czystości spalin Euro 6. Chińczycy więc sobie odpuścili… i wrócili po latach, wrócili niesamowicie mocno. Zostawili Europę z tym samodojeżdżaniem kolejnymi normami Euro i silnikami spalinowymi. Im po prostu wewnętrznie wystarczyło Euro 5, wciąż będące dobrą bazą dla Euro 3 czy nawet niżej, czego potrzebują liczne kraje w Azji i Afryce, wymagające relatywnie prostych i tanich wyrobów, a nie drogich konstelacji. Powyższe jednak nie oznacza, że Chińczycy odpuścili – nie, wręcz przeciwnie, tylko skupili się na …. zaawansowanych technologiach w tym, na co teraz mocno stawia Europa, czyli na różnych formach elektryfikacji. Nie pokazali w takim razie żadnych ciężarówek i autobusów zasilanych tradycyjnymi paliwami. Nie wszystko to były propozycje albo bateryjno-elektryczne, albo z ogniwami paliwowymi. Co więcej, przedstawiano takie nie wyłącznie ciężarówki, ale i autobusy, w tym turystyczne autokary. A takimi wariantami nie dysponują wciąż nawet europejscy branżowi potentaci. Są więc oni krok przed nimi. P
Chińczycy odrobili także niebezpiecznie lekcję w trzech kolejnych obszarach. Po pierwsze zdecydowanie poprawili design. Wygląd niektórych z ich pojazdów był rzeczywiście niezwykle intrygujący, dynamiczny, przyszłościowy, wręcz futurystyczny. Na tym tle część europejskich odpowiedników prezentowała się jak obrazki minionego lata.
Po drugie widać zdecydowaną poprawę jakości. Oczywiście egzemplarze pokazowe jeszcze wiosny nie czynią, ale dało się zauważyć ogromny postęp w tym obszarze. Poszczególne komponenty są wykonane z lepszych materiałów. Lepszy pozostaje również sam montaż i spasowanie. Naturalnie prawdę pokażą dopiero długodystansowe jazdy, lecz jeśli dokonał się analogiczny postęp w zaznaczonych wymiarach, jaki dokonał się w odniesieniu do aut osobowych, powoli jest się czego bać… autentycznie.
I po trzecie – przynajmniej na papierze dane wystawianych produktów prezentują się nieźle. Jeśli i one się potwierdzą w praktyce, obawy mogą tylko wzrosnąć, wzrosnąć, gdy jeszcze dodatkowo wzmocni je odpowiednia polityka cenowa, gwarancji wsparcia posprzedażowego… i znowuż wracam do analogii z segmentu aut osobowych. Obawy zatem nie tylko rosną, lecz powoli zaczynają przerażać, gdyż mamy tu do czynienia z graczem wytrwałym, sumiennym i konsekwentnym, który jak coś sobie raz zaplanuje, niezachwianie to potem realizuje. Nie ma tu w takim razie miejsca na obrażanie się na wybrane gałęzie i ich sprzedaż, bo liczy się zysk na dzisiaj. Chińczycy mają czas i uparcie wracają. Wyrzuceni drzwiami zapukają wobec tego do okna, a zlekceważeni tam zwyczajnie będą próbowali się przecisnąć przez kratkę wentylacyjną bądź odpływową. Aż do skutku, nawet gdyby miało to zająć lata.. całe dekady… po drodze też są pilnymi uczniami i kupują, gdy coś się Amerykanom i Europejczykom nie opłaca. A to gdzieś umarł właściciel, a spadkobiercy nie chcą się dalej parać tą działalnością. A to ktoś inny popadł w długi. To są nieraz łakome i realnie wartościowe kąski, by je przejąć z dyskontem. Wspierają ich także korzyści skali i jeden zintegrowany wewnętrzny rynek. Obecnie chiński pojazd to zatem nie pojazd tani, to pojazd powoli przodujący, głównie jak się uwzględni relację ceny do uzysku… Poza tym Chińczycy są konsekwentni w jeszcze jednym. Niemal tradycyjnie już Europę atakują od tzw. miękkiego podbrzusza, czyli od krajów biedniejszych i mniej wymagających. Dlatego pierwsze kotwice nie zapuszczają w Austrii, Szwajcarii, Niemczech czy Holandii, ale w Portugalii, Grecji, Hiszpanii czy na Cyprze. I odnoszą tam względnie znaczące sukcesy…
Czy jest się w takim razie teraz czego bać?? Moim zdaniem tak. To nie są dalej przysłowiowi uczniowie i chłopcy do bicia., lecz znający swoją wartość i mający niemałe różnorodne zasoby twardzi gracze… W kuluarach dało się więc słyszeć nawet i takie opinie, że by walczyć skutecznie z nimi trzeba bezwzględnie wrócić do dalszego rozwoju silników spalinowych, w tym zasilanych wodorem. Tu wciąż Europa zachowuje istotną przewagę technologiczną. Po co zatem, gdy samemu się wybiera datę, miejsce i warunki biznesowego starcia, iść na nie ze świadomością, że przeciwnik może dysponować licznymi, nieraz niestety niekopiowalnymi przewagami.
Tekst: Jarosław Brach